Przywództwo Psychologia APP Akademia Psychologii Przywództwa

Moja przygoda z APP (Akademia Psychologii Przywództwa) – część 1

To był niezwykle inspirujący weekend z Akademią Psychologii Przywództwa (APP). Z niecierpliwością czekałam na rozpoczęcie tej edukacyjnej przygody, bez oczekiwań, ale z konkretnymi celami, którymi się wcześniej podzieliłam. Pełna ciekawości i otwartości na to co nowego odkryję i kogo poznam, wyruszyłam z Gdańska do Warszawy.

Początek

Pierwsze zaskoczenie pojawiło się, kiedy dotarłam na miejsce i okazało się, że jest nas ponad setka. W sumie nie wiem dlaczego założyłam, że będzie to kameralna grupa około 20 osób. Z piątkowych wykładów wyszłam z metaforą brudnej szmaty, która to wypłukana w wannie na tyle ją zabrudziła, że kąpiel w niej utrudniła. Natomiast, jeśli tę samą szmatę wypłuczesz w jeziorze, to bez większego namysłu wskoczysz w jego przestworze. Poszerzanie perspektywy, to coś co podczas kolejnych miesięcy mam zamiar eksperymentować. Zaciekawił mnie też wykład dr. Adama Aduszkiewicza Ty i Twoje EGO. A jakże się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że omawiany model Etapów Życia Zawodowego pochodzi ze znanej mi książki Billa Georga: True North na temat autentycznego przywództwa.

Laboratorium

Sobotnie tzw. laboratorium – nazwa niezwykle trafiona – rozpoczęliśmy od poznawania się w grupie 12. osobowej, w której pracować będziemy do końca studium. Po krótkim wprowadzeniu Okna Johari – jeśli nie znasz, to jeden z odcinków cyklu 52 Kroki do Zwinności tego modelu dotyczył (film do obejrzenia na dole strony)  – przeszliśmy do odkrywania siebie. Dość szybko okazało się, co mnie niezmiernie ucieszyło, jak różnorodna z nas grupa.

Najwięcej emocji jednak pojawiło się podczas ostatniego ćwiczenia polegającego na zwizualizowaniu celu, który chcielibyśmy zrealizować podczas APP. Należało przygotować dwa rysunki: obecnej sytuacji oraz zaplanowanej przyszłości. Następnie, zadaniem grupy było odgadnięcie celu. A ponieważ rysować to ja lubię, a cele przemyślałam już wcześniej, ochoczo przystąpiłam do wykreowania dwóch światów, które zobaczyć możesz na załączonym zdjęciu. Ciekawa jestem twojej interpretacji, więc zapraszam do wspólnej zabawy.

Małgorzata Kusyk Akademia Psychologii Przywództwa

Czas upływał w miłej atmosferze kreacji i prezentacji i nic nie zapowiadało nadchodzącego sztormu. A jednak… to była cisza przed burzą. Mój rysunek był trochę inny. Nie namalowałam szczytów, dróg czy symboli osiągnieć. Jednak to nie to było najistotniejsze, najwięcej emocji wzbudził fakt, że zabrakło na nim mojej osoby. I choć dla mnie to jasne jak Słońce, że pępkiem świata nie jestem i są ważniejsze sprawy na Ziemi do załatwienia, to nie dla wszystkich na sali było to tak oczywiste. W odpowiedzi na pytanie, gdzie jestem, próbowałam się przebić wyjaśniając moją turkusową wizję przyszłości, ale bez skutku.

I choć przywykłam do tego, że wizjonerów-buntowników mało kto rozumie, to jednak zrobiło mi się smutno, a wracając taksówką do domu moich przyjaciół, u których nocowałam, tak po ludzku się rozpłakałam.

Refleksja…

Jak już pozbyłam się toksyn, przyszedł czas na refleksję. Przypomniałam sobie, że wewnętrzny napęd jakim jest motywacja dla każdego może oznaczać coś innego. Nasze zachowania wynikają z potrzeb, a trzy z nich: osiągnięć, przynależności i władzy, wpływają tak silnie, że określono je mianem „pierwotnych potrzeb społecznych”. McClelland odkrył, że to od nich zależy 70-75% naszych zachowań.

Wg teorii McClellanda są cztery formy potrzeby władzy, które definiowane są według kryteriów źródła i celu. W czwartej, najdojrzalszej, zarówno cel jak i źródło mają charakter zewnętrzny. Takie osoby nie koncentrują się na sobie, lecz są inspiracją dla innych – umożliwiają im osiągnięcie ich własnych celów. Nie unikają też odpowiedzialności, a obejmując role przywódcze myślą o poprawie funkcjonowania organizacji czy społeczeństwa, rozwoju jej członków i osiąganiu jej celów, a nie o swoim własnym interesie. Źródło: Zwinny Talent. Dziewięć kluczowych zasad wyboru pracowników, którzy przetrwają nadchodzące zmiany, Ralf Knegtmans

Przez wiele lat myślałam, że motywują mnie osiągnięcia, aż kilka lat temu odkryłam, że to wpływ, którego celem jak i źródłem są inni, jest moim driverem.

Drugi wniosek pojawił się, kiedy myślami powróciłam do piątkowego wykładu Jacka Santorskiego i przypomniałam sobie, że reakcją na coś co nam nieznane może być ucieczka, znieruchomienie lub atak. Osobiście wybieram zdziwienie i zaciekawienie oraz pytanie: dlaczego on/ona myśli inaczej niż ja? A następnie zrozumienie innej perspektywy niż moja. Ponownie przywołałam metaforę szmaty. A jeśli jesteś zainteresowany praktykowaniem zdziwienia, to polecam ciekawy artykuł, a w nim rekomendację książki ABC kreatywności, Krzysztofa Szmidta, w której znajdziesz 50 pomysłów na zdziwienie. „Zdziwienie, podobnie jak zaciekawienie, które jest przez nie wywoływane, jest początkiem procesu twórczego”:

Nowy dzień… Samurai Game®

Chyba emocji było zbyt wiele, bo w niedzielę obudziłam się z bólem głowy, który pomimo środków przeciwbólowych nie ustępował, a przede mną była gra zespołowa. I choć za grami nie przepadam, to postanowiłam otworzyć się na to co przyniesie dzień.

Definicja sukcesu John’a Wooden’a

Jeśli po grze mogę uczciwie przyznać że:

dałem z siebie wszystko

zachowałem pozytywną i odpowiedzialną postawę

byłem skoncentrowany tylko na grze

zachowałem się jak pewny siebie wojownik

to znaczy, że odniosłem pełny sukces!”

Źródło: Materiały szkoleniowe Samurai Game®

Od pierwszych minut skupiłam się więc na poznaniu zasad i tajników rozgrywki. Jak na złość, ani jedno z proponowanych ćwiczeń nie przypadło mi do gustu. Może z wyjątkiem naprzemiennej synchronizacji rąk i nóg. Z tym, że po kilku podskokach z reguły się myliłam. Natomiast, jeśli się skupiłam i spowolniłam, to byłam w stanie wykonać kilkanaście poprawnych powtórzeń.

Podobnie jak kilka innych kobiet, które zauważyłam, wycofałam się z walki o przywództwo, które w obu drużynach przypadło płci przeciwnej. Szczerze, to od początku marzyłam, aby zalegnąć na dywanie i na chwilę, choć na 5 minut zamknąć oczy – tak kończył każdy wyeliminowany zawodnik. Jednak jak na Samuraja przystało, postanowiłam dać z siebie wszystko i skoncentrowałam się na grze. Trochę też los mi sprzyjał, gdyż pojawiło się nowe ćwiczenie – drzewo, które praktykuję co dzień. Tak się więc w tej pozycji skupiłam, że nie zauważyłam, jak zostałam ostatnia na polu gry drużyny niebieskich.

Choć trochę zaskoczona, to wielce spełniona, podzieliłam się swoim doświadczeniem. Jacek Santorski podsumowując to wydarzenie użył słowa „DYSCYPLINA”, które wcześniej jakieś nie moje nabrało nowego wymiaru. CDN

Dodatkowe materiały

Zapisz się na AgilePMOwy newsletter. Co tydzień otrzymasz od nas list, a w nim artykuły warte przeczytania, narzędzia do pracy z zespołami, wskazówki i ciekawostki odnośnie zarządzania projektami.