
Zarządzasz czasem, czy wydarzenia zarządzają Tobą?
Obłędny zapach olejku różanego wywołuje uśmiech na mojej twarzy, w otulającym cieple sauny rozluźniają się mięśnie, a różowe światło sprawia, że cerę mam idealną niczym porcelanowa lalka. Kiedyś ktoś ważny mówił do mnie „Laluniu”. Już samo wspomnienie wywołuje pozytywne wzruszenie.
A czas biegnie dalej.
Za drzwiami SPA ludzie pędzą do pracy, pilnują napiętych terminów, irytują się opóźnieniem tramwaju. Inni znów oddychają z ulgą, gdy do pracy dotrą chwilę przed szefem. Choć sami kwadrans po czasie. Bo jeszcze dziecko trzeba było przebrać przed wyjściem z domu.
Punktualność, pośpiech, rosnące tempo życia kształtują w nas poczucie, iż czas to jakaś mega wartość. Pieniądz. Chcemy za nim nadążyć, nie zgubić żadnej informacji, przegonić go. Oszukać przeznaczenie i wiecznie żyć w zdrowiu i obfitości. Piękni młodzi i zabiegani.
Biegniemy by zdążyć na czas, tak często zapominając by po prostu żyć.
W naszej codzienności skrywamy paradoks czasu. Jakże często wskakujemy w rolę Białego Królika z Alicji w Krainie Czarów, który nieustannie patrzy na zegarek, niepokojąc się najmniejszym spóźnieniem. Żyje w ciągłym pośpiechu, bo wydaje mu się, że czas go goni nieubłaganie.
Z kolei zmęczeni tygodniem pracy, ledwo zauważamy, jak w wolnych chwilach wchodzimy w rolę szalonego Kapelusznika, który zawsze gotów na herbatkę wydaje się żyć ponad czasem, w nieustannej nonszalancji. Przeszłość i przyszłość go nie wzruszają, bo i po co skoro nie ma nad nimi kontroli?
Nie zawsze mieliśmy obsesję na punkcie czasu, niczym Biały Królik. Do momentu rewolucji przemysłowej zegary nie były aż tak istotne. Zamiast biec na konkretną godzinę do fabryki, nasze zajęcia i życie o wiele bardziej wyznaczał zegar biologiczny dostosowany do pór dnia i roku. Dostrzegaliśmy powtarzalność zjawisk przyrody, budowaliśmy relacje by łatwiej było nam żyć.
Czy to naprawdę współczesny świat wymaga od nas nieustannej zajętości, pilnowania terminów i poddawania się coraz większej presji czasu? Moim przełomem było odkrycie, że każdemu z nas są dane 24 godziny w ciągu doby. Nikomu więcej, nikomu mniej. Od kogo więc zależy, jak wykorzystuję i postrzegam swój czas? To nie minuty mną rządzą, ale moje wartości, potrzeby i przekonania.
Badania pokazują, że osoby postrzegające przeszłość pozytywnie, są mniej depresyjne, bardziej kreatywne, sumienne, pewne siebie i szczęśliwe niż te, które oglądają wspomnienia przez ciemne okulary. Przekonania na temat przeszłości oddziałują na nas w teraźniejszości.
Podobnie myślenie przyszłościowe. Umiejętność odraczania gratyfikacji, dyscyplina, wytrwałość i poczucie osobistej skuteczności w połączeniu z talentem inteligencją i zdolnościami mogą się przełożyć na sukces. (Zimbardo Philip, Boyd John, Paradoks Czasu, PWNSA 2009)
Żeby czas stał się naszym sprzymierzeńcem warto nauczyć się nim świadomie zarządzać. Nie według narzuconych norm, ale własnych potrzeb i decyzji. Obejrzeć swoje przekonania i z nimi popracować. Pozwolić sobie na wybór co dla mnie ważne w tym momencie życia.
Świat wielokulturowy pokazuje nam, że czas nie ma jednej definicji. Mogą go wyznaczać zadania albo relacje – jak u Białego Królika i Szalonego Kapelusznika. Królik najpewniej postrzega czas monochronicznie, wszystko planuje i dopiero po ukończeniu jednego zadania przechodzi do drugiego, zaś polichroniczny Kapelusznik kieruje się emocjami i wydarzeniami, skupiając się całym sobą na ludziach.
Jednak bez względu na kulturę, z której pochodzimy, faktycznie fizycznie żyjemy jedynie w teraźniejszości. I wygląda na to, że z drugim człowiekiem możemy się spotykać tylko w „tu i teraz!” Tak. Ze sobą też.
Może więc czas zacząć w pełni korzystać z życia, nie rozpamiętując przeszłości i nie odlatując zbyt nierealistycznie w przyszłość? Dostrzegać to, co jest, kształtując rzeczywistość poprzez zarządzanie sobą w czasie i przestrzeni.
Pobyć w hedonistycznej teraźniejszości dzięki medytacji, bieganiu po lesie, czy wizycie w SPA. Albo wybrać się na konferencję i budować relacje, nie spiesząc się donikąd.
Zamiast wyciskać do ostatniej kropli cytrynę czasu, spijać sok słodkich pomarańczy z wspierających relacji, własnych wartości i zaspokojonych potrzeb. Stawiać przed sobą cele i zadania, budować wartość biznesową i planować przyszłość. Tylko teraz bez stresu, że nie zdążę, że muszę, że czas ucieka. Nie ucieka, gdy nim zarządzam w zgodzie ze sobą.
Planowanie linearne vs elastyczne
W materiałach dodatkowych znajdziesz ostatnie nagranie z cyklu „Jak wyrzeźbić kulturowy mięsień?”, w którym usłyszysz jak tożsamość kulturowa wpływa na nasze planowanie czasu. Czy jesteśmy linearni, czy elastyczni. Bardziej czy mniej zwinni.
Małgorzata Dobija
Materiały dodatkowe

Zapisz się na AgilePMOwy newsletter. Co tydzień otrzymasz od nas list, a w nim artykuły warte przeczytania, narzędzia do pracy z zespołami, wskazówki i ciekawostki odnośnie zarządzania projektami.